czwartek, 18 sierpnia 2011

Misz , Masz .

Dziś będzie o wszystkim . No może prawie wszystkim ; ) . A więc zacznę od wizyty u groomera . Po kilku przemyśleniach , zmieniliśmy panią groomer na niby najlepszą w okolicy . I sądzę , że to prawda ! Amoor wygląda ekstra , jak West . A w dodatku pani fryzjer nie bierze drogo . Bierze dwa razy mniej za trymowanie od tamtej . . Jeśli chcecie mogą podać stronę jej salonu bo z całego serca ją polecam . Chce żeby zostać z psem   a ona będzie wszystko tłumaczyć . Daje kilka pomocnych rad .  Druga informacją jest to , że byliśmy u weterynarza , który dobrał nam karmę . Jest to Weterynaryjna , Niemiecka wersja Royal Canin Small Dog under 10kg z racji tego , że Amoor jest alergikiem . I na razie jest ok a nawet bardzo . Biegunki i luźnych kup nie było nawet przy zmianie karmy . Cud . Lecz nie będzie jej jadł samej z racji tego , że jakoś nie jestem do niej przekonana . . Na razie je ją z Acaną Lamb&Apple ale jak skończy się worek będzie to Taste Of  The Wilde Pacifica . W dodatku Amoor nie ma już problemów z chorym pęcherzem . Kolejną wiadomością jest to , że zamówiłam Frisbee na razie gumowe , aby nakręcić psa a potem zamawiamy bardziej profesjonalne . Jeśli coś z tego wyjdzie . Zamówiłam też mega super smaczki czekoladowe , żeby zachęcić psa do Agility . Wyczaiłam też ciasteczka z melisą która uspokajają psa więc będzie je dostawał przed jazdą samochodem bo cóż mój pies do zestawu chorób ma chorobę lokomocyjną . No i ostatnią wiadomością jest do , że nareszcie ma  lustrzankę : ) . Jest to Canon 550d bo akurat 500d nie było . Miał to być 600d , ale nie różnił się niczym oprócz ceną i ' ruchomym ' ekranem . A teraz zdjęcia z pola , Leno był z nami ; D












niedziela, 14 sierpnia 2011

Leniwy Terrier .

Dziwny ten tytuł co nie ? Ale jak prawdziwy -,- . Dziś ja i Amoor mieliśmy lenia . Nie wiem czy białas załapałam ode mnie doła czy jak , ale nie chciało mu się NIC robić . Gdy wyszliśmy na dwór , ja rozłożyłam tor Amoor wolał sobie poleżeć . Żadne smaki , ani nic nie chciały zwabić go na tor . W dodatku wymyśliłam jakąś nową przeszkodę której na początku się bał . Dobra rozłożyłam tor pora na Amoora . A wiec go wołam . On się na mnie patrzy jakbym była jakimś UFO . Od razu czuję , że to będzie trudne i nie mogę się skupić , aby emanować energią pozytywnie asertywną . Dziesięć wdechów i wydechów wołam go drugi raz . Nic . Wybucham . Trenowanie z dzisiejszym humorem to był chyba jednak zły pomysł . Siadam i nagle przełom w moim życiu . Nie ma tak łatwo ! idę do domu po nasza piłkę do aportu i smycz . Wróciłam , złapałam Amoora na smycz i zaczynamy . Przeszkoda - nagroda , przeszkoda - nagroda . . I tak w kółko . Ale Amoor robił to tak flegmatycznie , że po kilku razach przenieśliśmy się na aport . Przyniósł może , dwa , trzy razy i już mu się nie chciało . Cóż nie ma co się męczyć wracamy do domu . Pies padł i śpi .




Chociaż komputer zaczął czytać zdjęcia mego nieogarniętego psa . Na szczęście we wtorek jedziemy do groomera .

Zapraszam Was również na mój drugi blog : http://swiatwedlugstyski.blogspot.com/